Ten rok nie obfitował w dzikie przepisy, ani też w dzikie wyprawy i długie przebywanie w naturze.
Na szczęście udało mi się nazbierać we wrześniu jarzębiny, która czerwieniła się przez całe lato i ostatnio w końcu znalazłam czas, żeby się nią zająć :)
Na blogu znajdziecie już te piękne czerwone korale w pomarańczowym dżemie z cynamonem, który skradł niejedno podniebienie, w jesiennych muffinkach dyniowo-śliwkowych oraz w jarzębinowym chutney'u, który dodaje sznytu jesiennym wytrawnym daniom.
Dziś w roli głównej marynowane owoce jarzębiny, które mogą urozmaicić niejedno danie, dodając wytrawnej słodko-cierpkiej nuty :)
Leśne a'la kapary w kolorze słońca tuż przed spadnięciem za jesienny horyzont.
Słodko-kwaśna zalewa opływa charakterystyczną w smaku jarzębinę, nadając jej łagodności i świeżości, wybijając owocowe nuty, które wspaniale będą się komponować z deską serów, ciepłymi śniadaniami, czy pieczonym mięsem.
Jeśli lubicie dzikie eksperymenty, to jarzębinowe korale wciąż czerwienią się na drzewach, a ich zmarszczone owoce ciągle nadają się do zbioru.
Pamiętajcie tylko koniecznie o przemrożeniu jarzębiny przed użyciem, dzięki temu straci swoja goryczkę.
Marynowana jarzębina
Potrzebujesz:
- 150g mrożonych owoców jarzębiny
- 100ml wody
- 75ml octu
- 1 łyżeczka soli
- 1 łyżka cukru
- 150g frozen rowan berries
- 100ml water
- 75ml vinegar
- 1 teaspoon salt
- 1 tablespoon sugar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz